Jest taka ścieżka
Jest taka ścieżka ukryta w nas,
Którą idziemy jeden raz.
Pnie się pod górę, prowadzi w dół,
Ale przeważnie, tak pół na pół.
I rozstępuje się przed nią czas,
Jak mórz głębina, jak gęsty las,
A to co było, sypie się w pył,
To jak się żyło i kto kim był.
I nikt nie stanie na drodze nam,
Bo każdy ścieżką wędruje sam.
Do ostatniego tchu, kresu sił,
Wplątany w siatkę tętnic i żył.
Jak zagoniony zwierz pędzi świat.
Co krok zarasta wędrówki ślad…
Gdy odejdziemy, czy o nas ktoś
Powie:
W porządku był z niego gość?
To był piękny wieczór odkrywania ścieżki Pani Barbary Krężołek-Paluchowej, odkrywania przeszłości artystki za sprawą jej obszernej publikacji „Helki z ziemi niczyjej”, w której dzieli się z czytelnikami swoim życiem. Biblioteka Publiczna i Ośrodek Kultury w Piwnicznej gościł tego dnia, 8 listopada spore grono zainteresowanych twórczością pisarki. Korzenie pani Barbary sięgają Beskidu Niskiego, Kobylanki. Przez większość jednak życia związana była z Sądecczyzną , to z miłości do Sądecczyzny zrodziła się jej twórczość. Jak sama mawia o sobie, jest artystką plastyczką, z potrzeby serca poetką, z wyboru animatorką kultury. Otwierając książkę, na pierwszych stronach publikacji „Helka z ziemi niczyjej” można przeczytać:
Napisałam książkę przypomnień. O miejscach, bardziej lub mniej zapamiętanych, w jakim los mnie umieścił z innymi, o czasem dziwnych wydarzeniach w tamtej Ludowej Ojczyźnie i o tym co się dzieje obecnie. Kobylanka, Krynica, Kraków (…), Nowy Sącz, Piwniczna (…). Na stronach pojawiają się dziadkowie, rodzice, nauczyciele, koleżanki, koledzy…
Próbować dotknąć tajemnicy ludzkiego losu, ocalić ludzi, zobrazować przeżycia, objąć przeszłość i teraźniejszość na kartach książki. Dzięki takim wspomnieniom możemy przenieść się do prostej chaty krytej strzechą w Kobylance, poczuć smak swojskiego mleka, zapach siana, zobaczyć Krynicę, której już nie ma, odwiedzić starszą Żydówkę Hannę w willi pod Gruszką, gdzie Barbara spędziła młodość, odkryć klimat studenckiego Krakowa lat 60 tych.
Z jednej strony zamieszki studenckie i Marzec’ 68, a w tle piosenki Okudżawy w Klubie pod Jaszczurami i muzyka wolności. Praktyki studenckie, później cienie i blaski życia małżeńskiego, budowanie swojego miejsca w Piwnicznej. Przelać wrażenia, obrazy, doświadczenia, to ogromne wyzwanie. Dla osoby patrzącej na świat oczami artysty
z wypracowanym warsztatem poetyckim, nie jest to wyzwanie trudne. Danuta Sułkowska, pisarka i poetka w swojej recenzji zaznacza wyraźny talent narracyjny autorki wspomnień: Wędruję przez kilkaset stron z interesującymi ludźmi. Wielu z nich jest mi zupełnie obcych, lecz stają się atrakcyjni dzięki ciekawie opowiedzianym przez autorkę historiom, ich relacji z nią i innymi osobami, opisom przeróżnych sytuacji i zdarzeń z ich udziałem.
Na pytanie o to, jak wyglądała praca nad książką i same jej początki, Pani Barbara wyjaśnia: Przy okazji przeglądania starych albumów ze zdjęciami, ożyły wspomnienia, a wraz z nimi uczucia i potrzeba zapisania ich na łamach książki. Duża jej część zawiera opisy życia w PEERELU oraz okres od zmiany ustroju w roku 1989 po dzień dzisiejszy. Nad książką pracowałam ponad 5 lat i aby ją dokończyć, zrezygnowałam z prowadzenia gazety „Znad Popradu”. Przed wysłaniem książki do druku byłam u kresu sił psychofizycznych. Stres zezwalał na maksimum cztery godziny snu. Wtedy nadeszło skierowanie do sanatorium, gdzie postawiono mnie na nogi. To dowód na to, że Opatrzność czuwa.
Na pytanie o tytułową Helkę, Pani Barbara wskazuje na obraz, na którym widzimy niezwykły pałac, zapewne dawną siedzibę arystokratycznego rodu. Jak mówi autorka: Książkę dedykowałam w sercu babce Wiktorii i mamie Helenie, tytułowej Helce z ziemi niczyjej. Na okładkowej fotografii Helena ma 16 lat. Tytuł sygnalizuje pewną tajemnicę, której nie zdradzę. Aby ją poznać, trzeba sięgnąć po książkę. A zaskoczenia nie było. Opisywałam ciąg wydarzeń, jakie przez prawie 80 lat kształtowały mój stosunek do ludzi, przyrody i ogólnie do świata. Jest to zapis tożsamości wspólnoty ludzkiej, jaka żyła i żyje w danym nam czasie.
Zadziwiająca jest tu pamięć do szczegółów. Jak to się dzieje, że pewne wspomnienia są bardziej wyraziste, inne trudno przywrócić? Zaczęło się w Kobylance, wiosce Beskidu Niskiego. W tej wsi w bielonej chacie pod strzechą urodziła się prababka Pani Barbary, później babka, mama pisarki a także sama autorka. To tam pani Barbara spędzała wakacje:
Lubiłam lato u dziadków na wsi. Pachniało świeżo skoszoną koniczyną, schnącym sianem, szczególnie wtedy, gdy grabie w rękach dziadków przewracały pokosy i roztrzepywały trawę, by prędzej wyschła. Lubiłam kucać na małym klombie przed chatą, przy drobnych rudawo kremowych kwiatkach – rozetkach skupionych na cienkich łodyżkach płożącej się rezedy. Ta niepozorna roślina tworzyła miododajną obwódkę babcinych kwietnych rabatek, taki niski pachnący murek, przetykany drobnymi, skulonymi kwiatkami maciejki.
Ważnym miejscem była Krynica, gdzie pani Barbara przeżyła swoje dzieciństwo i młodość. Za sprawą wspomnień widzimy dawne kamienice, domy, których już nie ma.
W Krynicy jesień
W Krynicy jesień
Góra Parkowa
W liści bukowych szepcie
Wyczekujące
Posiwiałych wspomnień
Nieobecnością zarośnięte
Ścieżki
Wiodą do domu „Pod Gruszką”
Na stole dymi rosół
Mama w niebieskim fartuszku
Zachęca – jedzcie
Chcę usiąść
Ale
Nie ma już domu
Stołu talerzy
Ojca matki
W Krynicy jesień
Gwiazdy bezsenne jak ja
Po świt płaczą
Blaskiem
O Krynicy Pani Barbara wypowiada się z sentymentem: Ten znany w Polsce i Europie kurort, urzekał niepowtarzalną drewnianą architekturą, z szeregiem pięknych starych willi. Był miastem mojego dzieciństwa i wczesnej młodości.
W nim powstały trwałe międzyludzkie więzi, także dzięki harcerstwu w liceum. Związani tajemnicą nigdy nie ujawniliśmy, że był to skauting pod przykrywką socjalistycznego Związku Harcerstwa Polskiego ZHP. Dzięki tym więzom spotykamy się rok w rok na dwudniowych zjazdach maturzystów, ciesząc się swoją obecnością.
Przeszłość Pani Barbary to także studia w Krakowie na ASP, czas zmian ustrojowych, rewolucja kulturalna i wyzwalanie się sztuki z obowiązujących schematów. To były ważne momenty w życiu społecznym naturalnie wpływające na ogólne postrzeganie rzeczywistości. Pani Barbara dobrze pamięta brzmienie muzyki tamtych lat. To był blues i jazz grany w klubach studenckich. To był Eric Clapton a z nim powiew wolności. Rytm tej muzyki nadal pobudza Panią Barbarę do tańca.
Niektóre wspomnienia zawarte w książce są przejmujące. Smutnym dramatycznym wydarzeniem była tragiczna śmierć przyjaciółki Krystyny w sierpniu 1980 roku, miesiącu powstania NSZZ SOLIDARNOŚĆ i wydarzeń w Stoczni Gdańskiej. Odchodzenie najbliższych. Chwytającym za serce wspomnieniem może być scena, której pisarka była świadkiem w klinice w Krakowie. Pod wpływem tych przeżyć zrodził się wiersz zamieszczony w tomiku „Dom bez okien”, wiersz o dziecku umierającym w krakowskiej klinice onkologicznej…
W żółtawych makówkach,
małych łysych główkach,
niepoliczone łez ziarenka
na tym padole.
Promieniście w Niebiosach,
napromieniowywanie w dole.
Parawan podsłuchuje:
….Taka mokra chusteczka,
przestań oczy ocierać.
Mamo, weź mnie na ręce,
nie wiem jak się umiera.
Książka zawiera też sporo tragikomicznych fragmentów, dotyczących pracy męża Pani Barbary, znanego mieszkańcom lekarza. Zwracają uwagę fraszki pana Jerzego, niezwykle bystrego obserwatora życia:
Służba zdrowia bardzo chora
i któż znajdzie jej doktora?
Czytając wspomnienia, można je odbierać jako coś rozpiętego pomiędzy malarską, poetycką wizją a rzeczowym twardym opisem rzeczywistości. Los sprawił, że Pani Barbara swoje życie związała w końcu z Piwniczną i tutaj mieszka ponad 50 lat. Twórczość rodziła się stopniowo, wspomnienia dotyczą także trosk codzienności, rodziny, znajomych. Malowniczość Doliny Popradu stała się naturalną inspiracją bogatej twórczości, poetyckiej, prozatorskiej, publicystycznej. Wiele lat poświęciła Pani Barbara gazecie lokalnej „Znad Popradu”, była inicjatorką Międzynarodowych Spotkań Poezji i Muzyki Gór „Wrzosowisko”, współorganizowała Międzynarodowy Konkurs Poetycki „Sen o Karpatach”, międzynarodowe plenery malarskie. Dla Pani Barbary szczególnym wyzwaniem było napisanie i wydanie dwóch tomów „Daru pamięci – dawni ludzie, rodziny, dawne domy”: Trwało to niecałe 18 lat, w czasie których rozmawiałam z dziesiątkami mieszkańców miasta i gminy, poznając często dramatyczne historie rodzin, i podziwiając pogodę i siłę ducha tych ludzi żyjących skromnie, ale godnie. Za swoją twórczość i zaangażowanie otrzymała pani Barbara wiele prestiżowych nagród i wyróżnień.
„Moim górom”
Nad dolinami
szum skrzydeł świerkowych
ścieżek rzemyki z butów wędrowca
wiązane w węzeł na szczycie
nad dolinami
w ciemnych oczach źródeł
to w świetle to w cieniu
chmur ulotne szkice
pędzlem zapatrzenia
na mgłami napiętym blejtramie
portret moim górom maluję
nad dolinami
Księga „Helka z ziemi niczyjej” przywołuje czasy minione, ludzi, których już z nami nie ma. Opowieść pogłębia w nas wiarę, że nie wszystko przemija, może powrócić w naszej pamięci. Razem z naszym człowieczeństwem pełnym słabości, ale też piękna, bo prawdy ponadczasowe rodzą się w życiu pokoleń. Niestety dzisiaj słowo PRAWDA – jak podsumowuje Pani Barbara – jest czymś coraz mniej znaczącym. Wpadamy w pułapkę kłamstw. Mimo to, chociaż nie jesteśmy dobrzy do szpiku kości, potrafimy określić swoje słabości i wady, czyli możemy założyć, że jesteśmy z gruntu dobrzy.